- Ale co? Nie podobała ci się?
Gdyby Harry odpowiedział twierdząco na zadane przez Zayn’a pytanie, skłamałby. Ale nie wiedział jak wyjaśnić kumplowi zaistniałą sytuację. Tak naprawdę sam do końca nie rozumiał, co mu odbiło. Od powrotu na salę kinową przez resztę wieczoru ewidentnie ignorował Maię. Nie był niegrzeczny, a przynajmniej starał się nie być. Po prostu wykazywał zerowe zainteresowanie. Teraz jechał z Zayn’em do szkoły i musiał wytłumaczyć się ze swojego zachowania.
- No co ty? – teatralnie przewrócił oczami – Maia to świetna dziewczyna. Jest ładna, inteligentna, zabawna – zaczął wymieniać by zyskać czas na uformowanie wypowiedzi – ale…
- Ale co?
No właśnie. Oto chodziło, że nie do końca wiedział, czym jest to „ale”. Z jednej strony chciał spędzić miło czas, przestać się nad sobą użalać, ale z drugiej było mu głupio z tego powodu. Zachowywał się jak totalny dupek. Może i Zayn lubił wykorzystywać dziewczyny, ale on nie. Właśnie to miał zamiar mu delikatnie przekazać. Celowo w swoich rozmyślaniach pominął kwestię pani Hollis. Harry sam nie wiedział, co ma myśleć o ich przypadkowym spotkaniu w kinie. Dlatego chciał o tym zapomnieć. Uznał to za nic nieznaczącą wymianę zdań. A przynajmniej to próbował sobie wmówić. Odchrząknął dyskretnie by brzmieć jak najswobodniej.
- Wiesz…pamiętasz jak mówiłem ci o mojej byłej? – Uznał, że najlepiej będzie jak zacznie właśnie od tego. Zayn posłał mu pytające spojrzenie. – No o Patrici – dodał pośpiesznie, a gdy chłopak kiwnął głową na znak, ż pamięta, kontynuował. – Była dla mnie naprawdę ważna i chyba nie jestem jeszcze gotowy na nowy związek.
- Przecież nikt ci nie karze od razu się wiązać. – przerwał mu z głośnym śmiechem Zayn i z piskiem opon skręcił w kolejną przecznicę.
- No niby tak – Harry trochę zbyt nerwowo podrapał się po brodzie – Ale może Maia chciałaby, a ja bym jej niepotrzebnie narobił nadziei.
Zayn po raz kolejny popatrzył na niego jak na idiotę, trzymając jedną rękę na kierownicy, a drugą klepiąc się w czoło.
- Przez ciebie Corri jest na mnie zła. Miałem zabrać jakiegoś fajnego kolegę, a nie mięczaka.
- Oj po prostu nie lubię bawić się dziewczynami – wyrzucił z siebie i z niezadowoleniem stwierdził, że załamał mu się głos. Na jego szczęście Zayn nie dostrzegł aluzji do jego osoby. Za to nie źle go wyśmiał.
- Bo jesteś baba, a nie chłop! Naprawdę jesteś takim wrazliwym chłopcykiem? – zapytał pieszcząc się jak małe dziecko.
Harry postanowił przyjąć to na klatę. Nie chciał wchodzić z nim w niepotrzebną dyskusję.
- Może. Uszanuj to i przekaż Corri przeprosiny dla Mai za nieudany wieczór. I daj mi już spokój.
Z satysfakcją stwierdził, że to skutecznie uciszyło Malika. Jednak godzinę później zaczął żałować. Zayn traktował go jak wyrzutka. Prawie z nim nie rozmawiał. Za to co chwilę robił sobie z niego żarty przed resztą kolegów. Wykorzystywał każdą okazję by dorzucił swoje trzy grosze i wspomnieć o „miękkości” Harrego. On sam starał się to ignorować i liczył na to, że w końcu mu się znudzi, albo jakoś to odpracuje.
Okazja nadarzyła się zaraz po lekcjach. Zayn kazał zaczekać na siebie przez segmentem sportowym. Szkoła już praktyczni opustoszała, a Harry tkwił tam jak kołek i czekał niewiadomo na co. Upłynęło ponad dwadzieścia minut i zdecydował, że pójdzie poszukać bruneta. Wpadł na niego tuż za pierwszym zakrętem. Zayn aż trząsł się ze złości. Miał hardy wyraz twarzy i zaciśnięte pięści.
- O, tu jesteś! – wykrzyknął Harry na jego widok i umilkł domyślając się, że coś jest nie tak. Zayn był porywczy z natury, więc nie chcąc oberwać,wolał go nie denerwować. Uznał, że chłopak sam mu powie, gdy będzie gotowy. Ramię w ramię opuścili budynek szkoły i w ciszy skierowali się w stronę parkingu dla uczniów, znajdującego się na tyłach szkoły. Zayn wsiadł do samochodu już trochę spokojniejszy. Harry zajął miejsce pasażera i czekał, aż brunet odpali swoje Audi A6. Jednak to nie nastąpiło w ciągu najbliższych pięciu minut. Malik wpatrywał się w przednie lusterko przygryzając nerwowo wargi.
- Zayn! – wrzasnął w końcu poirytowany Loczek – Czemu st… - Ostatniego słowa nie zdołał wypowiedzieć, bo chłopak niedelikatnie zamknął mu usta dłonią. – Co jest do cholery? – wyrwał się, ale tym razem instynktownie ściszył ton. Ku jego zdziwieniu, Zayn udawał, że nie słyszy jego pytania i wzrokiem śledził coś lub kogoś, kto znajdował się poza zasięgiem Harry’ego. Potem nagle otworzył drzwi od strony kierowcy i po prostu wyszedł.
- Stary, co ty wyprawiasz? Czemu nie jedziemy? – Styles szarpnął go za rękaw szarej koszulki i obrócił o sto osiemdziesiąt stopni.
Zayn z początku rzucił mu mordercze spojrzenie, ale zaraz jakby mu się coś przypomniało i przybrał minę zbitego psa.
- Trener Rootkinson nie chce mnie zabrać na zawody – jęknął krzyżując ręce na piersiach.
Harry wiedział, że jego kolega jest jedną ze szkolnych gwiazd koszykówki, więc zdziwił go ten fakt. Teraz już wiedział, dlaczego brunet jest taki wściekły. Jednak wciąż nie rozumiał, czemu nie mogą pojechać na piwo i zwyczajnie się zalać.
- Odbiło mu? Przecież jesteś jednym z najlepszych zawodników…
- Opuściłem kilka ostatnich treningów – tłumaczył się przygryzając usta.
Harry westchnął i po przyjacielsku poklepał bruneta po ramieniu.
- I co teraz zrobisz?
- Nic – wzruszył ramionami – Muszę tylko zabrać jedną rzecz z magazynu – dodał kierując wzrok w stronę segmentu sportowego.
- Jaką rzecz? – Harry już wystarczająco znał Malika, żeby bez wyrzutów sumienia pozwolić sobie na podejrzliwość. W dodatku, w oczach chłopaka kryła się dziwna iskra, mówiąca, że coś kombinuje.
- W tamtym roku, na zawodach w Dartford wygrałem piłkę i przekazałem ją szkole. Chcę ją odzyskać – odpowiedział opanowanym tonem, tak, że Harry był mu skłonny uwierzyć. – To jak? Czekasz czy idziesz ze mną?
Harry po krótkim namyśle ruszył z nim z powrotem do szkoły. Znajdowali się w głównym holu, prowadzący do magazynu. Było tu cicho i ciemno. Wręcz raziła go cisza. Musieli być tam sami. Fakt, gdzieś po szkole, na pewno kręcił się woźny albo stróż, ale segment sportowy był zupełnie pusty. Szli w milczeniu i Harry nagle zdał sobie sprawę, dlaczego nie rozmawiają. Mieli zamiar się włamać.
- Przecież tu nikogo nie ma. Jak tam wejdziemy? – Rozważnie dobrał słowa. Nie chciał oskarżać o nic Zayn’a. Potrzebował tylko potwierdzenia.
Zayn zatrzymał się i rozejrzał w około, po czym sięgnął prawą ręką do tylnej kieszeni dżinsów, które swoją drogą, spadały mu z tyłka. Harry zamrugał jak zaczarowany na widok kluczy, którymi chłopak zabrzęczał mu przed oczami.
- Ukradłeś je? – zapytał z trudem powstrzymując opadnięcie szczęki.
- Nie – odpowiedział krótko i poszedł dalej – Tylko pożyczyłem – dodał odwracając głowę, a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
Harry postanowił tego nie komentować, tylko przyspieszył kroku i dogonił Malika. Minutę później otwierali już drzwi do magazynu. Loczek spanikowany co chwilę obracał się za siebie, ale Zayn wydawał się być całkiem wyluzowany. Pewnym krokiem wszedł do pomieszczenia i zapalił światło. Harry został przez drzwiami, ale stąd mógł widzieć wnętrze. Był to zwyczajny schowek do sprzętu sportowego. Miał jakieś pięć metrów kwadratowych i mieścił cztery regały. Naturalnie panował tam istny burdel. Było tam dosłownie wszystko: skakanki, sztangi, kije do hokeja, piłki, siatki, a nawet miniaturowe bramki. W jego żyłach zaczęła krążyć adrenalina. Niby nie robili nic bardzo złego, ale jednak było to włamanie. Styles pragnął żeby Zayn jak najszybciej zabrał swoją własność, by mogli już opuścić to miejsce.
- Trzymaj – usłyszał i ani się nie obejrzał, a na jego rękach leżała pomarańczowa piłka do koszykówki.
Przez moment oglądał ją uważnie szukając jakiegoś znaku, potwierdzającego jej pochodzenie, ale nagle zorientował się, że Zayn wciąż nie wyszedł z magazynu. Zniecierpliwiony zajrzał za drzwi i prawie upuścił piłkę na ten widok. Brunet trzymał w jednej ręce scyzoryk a w drugiej inną piłkę.
- Porąbało cię? – zapiszczał Harry z przerażeniem w oczach i rzucił się na Malika. – Oddaj to!
Udało się wyrwać mu piłkę, ale kilka innych było już zniszczonych. Zayn nie przestraszył się, że przyjaciel go przyłapał. Wręcz przeciwnie. Sprawiał wrażenie zadowolonego z siebie. Harry chciał się na niego zdenerwować, ale nie potrafił. Zamiast tego spanikował i zaczął jak opętany wymachiwać rękoma.
- Coś ty narobił?! Musimy stąd wiać – wyjęczał łapiąc się za głowę.
Szybko, wbrew sprzeciwom Malika wygramolili się z magazynu i właśnie chaotycznie zamykali zamek przepychając się wzajemnie, kiedy usłyszeli głos woźnego.
Niecałą godzinę później siedzieli we dwójkę na komisariacie, oskarżeni o zniszczenie mienia szkolnego. O dziwo, nie postawili im zarzutów za włamanie i chociaż ten jeden fakt wydawał się brzmieć optymistycznie. Czekali na rodziców. Zayn z wdzięcznością, bo wiedział, że załatwią mu adwokata, Harry z przerażeniem, bo on najwyżej mógł dostać szlaban do końca życia. Po kilkunastu minutach ciszy i wykręcania samemu sobie palców u rąk, do gabinetu dzielnicowego weszli najpierw państwo Malik, a dalej mama Harryego. Zawiedziony wzrok Anne był najgorszą karą dla Loczka, jednak nie zamieniłby tego na oschłe „załatwię to” wypowiedziane z ust Yaser’a Malika. Po spisaniu protokołu, kazaniu odnośnie „tej dzisiejszej młodzieży” i kilku ostrych wymianach zdań, stanęło na robotach na rzecz szkoły. Czyli mówiąc prościej, na pomaganiu woźnemu. Harry nie próbował się tłumaczyć, miał nadzieję, że Zayn sam przyzna się do popełnionego czynu i oczyści go z części zarzutów. Jednak, czego można było się spodziewać, to nie nastąpiło i oby dwoje dostali po czterdzieści godzin do przepracowania. I tak dobrze, że tylko na tym się skończyło, choć wiedzieli, że ich wybryk prawdopodobnie zostanie na zawsze w ich papierach. Dodatkowo Harry dostał tygodniowy szlaban na wychodzenie z domu, co również było dość lekką karą. Upiekło mu się. Tak mógł to podsumować, jednak był pewny, że złość na Zayn’a, nie przejdzie mu zbyt szybko.
Siedział na miejscu pasażera i niewidzącym wzrokiem wpatrywał się w przestrzeń przed sobą. Mama Harry’ego nie odezwała się jeszcze do niego ani razu, od czasu, kiedy opuścili komisariat. W końcu wyrwała go z zamyślenia.
- Harry, nie mogłeś znaleźć sobie innego kolegi? – kręciła głową z dezaprobatą – Jest tyle fajnych ludzi, a ty akurat musiałeś trafić na takiego…
Popaprańca. Nie dokończyła, ale Harry wiedział, co miała na myśli. Sam nie wierzył, dlaczego dał się złapać. Zayn najwyraźniej go wrobił. Fakt, nie tak miało się to potoczyć, ale mógł się założyć, że Malik jest zadowolony, że nie siedzi w tym gównie sam.
- Oj mamo – spuścił głowę, jak dziecko przyznające się do winy – To nie ja to wymyśliłem.
- No mam nadzieję – przerwała mu ostro – Masz szlaban na wychodzenie z domu, ale gdy się skończy, wolałabym żebyś znalazł sobie inne towarzystwo do zabaw – zmarszczyła frasobliwie brwi – Nie wiem…może spróbowałbyś się zaprzyjaźnić z tą miłą dziewczyną z sąsiedztwa.
Harry zamrugał z niedowierzaniem. To musiał być jakiś żart.
- Czemu uważasz, że jest miła?
Anne mówiła miękkim głosem, z wyraźnym uśmiechem na twarzy.
- Wczoraj, gdy cię nie było, przyniosła nam ciasteczka. Wiesz, to takie amerykańskie – zaśmiała się z tego paradoksu. W końcu mieszkali w Londynie.
- Pytała o mnie?
Harry sam nie wiedział, dlaczego go to interesowało. Zadał pytanie machinalnie.
- Nie – odpowiedziała jakby zawiedziona – Ale to nie znaczy, czy nie możesz jej do siebie zaprosić czy coś…
No pięknie! Czy jego mama właśnie chciała go zeswatać? Harry nie potrzebował nowej dziewczyny. A już na pewno, nie potrzebował Carly. Nagle przyszła mu do głowy pewna teoria.
- Dlaczego?
- Ale co dlaczego?
- Dlaczego, chcesz żebym się z nią spotkał? – ciągnął Harry
- A dlaczego nie? To miła dziewczyna – oznajmiła jakby to było oczywiste.
- Mamo? – przeszył ją spojrzeniem – Ty myślisz, że ta cała akcja w szkole, to z powodu Patty? Myślisz, że mam depresję? – wyperswadował jej słowo po słowie, czując w środku narastający niepokój.
- Nie – zaprzeczyła z pewnym opóźnieniem – Ale jak nie chcesz, to przecież nie musisz się z nią zadawać. Nie zmuszam cię. To tylko sąsiadka.
Wzruszyła ramionami i ponownie skupiła się na drodze. Dwie minuty później wjeżdżali już do garażu. Harry dostrzegł za płotem państwa Bennet drobną brunetkę uroczo walczącą z wężem ogrodowym. Piszczała za każdym razem, gdy oblewał ją strumień wody i śmiesznie podskakiwała. Styles w ukryciu przyglądał jej się przez moment, by po chwili dogonić Anne na ganku.
- Wiesz co, mamo? Może to nie jest taki zły pomysł. Zastanowię się jeszcze – mrugnął i otworzył jej drzwi.
___________________________________________
Hej ;) No takie coś mi wyszło... Nie do końca miało tak być, no ale trudno. Czekam na wasze opinie ;) i przepraszam za wszelkie błędy ;p
Obydwoje pisze się razem, a Zayna pisze się bez ', co innego imię kończące się na samogłoskę np. Harry'ego.
OdpowiedzUsuńAle to nie znaczy, czy nie możesz jej do siebie zaprosić czy coś - Według mnie lepiej brzmiałoby "Ale to nie znaczy, ŻE nie możesz jej do siebie zaprosić czy coś."
To chyba tyle. Nie napisałam tego, żeby cię obrazić, czy coś. Człowiek w końcu uczy się na błędach i sama czekam, aż ktoś będzie mi wytykał błędy w moich opowiadaniach. (;
Rozdział fajny. Nic wielkiego się nie dzieje, ale poznajemy Harry'ego i jego reakcje na stres oraz adrenalinę.
czekam z niecierpliwością na kolejny. (;
komentuje ! ;) Rozdział fajny akcje wolna ale może być, a co do Zayna to miałam racje nie jest za..fajny ? Mam nadzieje ze Harry zmądrzeje i to da mu nauczkę. A i czekam na romans ! :D sory że pisze tak bez ładu i składu ;/
OdpowiedzUsuńhttp://icant1d.blogspot.de/
Ejj a kiedy dodasz następny ? :<
UsuńPodoba mi się pomysł i fabuła, tego opowiadania. Styl masz bardzo dobrzy, co niestety nie można powiedzieć o większości opowiadaniach na blogsferze. Jestem za tym by Harry zrozumiał jakim typem jest Zayn i się opamiętał, ale z drugiej tez strony w końcu to Zayn i nie potrafię go sobie wyobrazić jako tego złego. Może on po prostu nie trafił na dobre towarzystwo? No i czekam na rozwinięcie się akcji z Calry.:D
OdpowiedzUsuń(możesz wyłączyć weryfikację, przy komentarzach?)
rozdział super ;D ciekawe jak to wyjdzie z koleżanką z sąsiedztwa :P a Zayn to niezły rozrabiaka ;) teraz będą odpracowywać te 'włamanie' xD czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńCześć : ) założyłam bloga o One Direction i chciałabym poznać opinię innych ludzi na jego temat, jak masz czas i ochotę to wpadnij i skomentuj :33
OdpowiedzUsuńwww.crazyidiotsonedirection.blogspot.com
jeśli chcesz wklej też w komentarzu adres swojego bloga ;3
Świetny rozdział naprawde. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńChciała bym cię zaprosić na mojego jest już 3 rozdział mam nadzieję że skomentujesz i przczytasz. Jak się spodoba dodaj do obserwujących to jest bazo ważne.